Polska,  Wyjazdy

Najpiękniejsze plaże Trójmiasta i okolic

Morze Bałtyckie ma dla mnie szczególne znaczenie, jest moim miejscem mocy, miejscem w którym ładuję akumulator i odzyskuję spokój. Od paru lat jestem prawdziwą szczęściarą, bo mieszkam w Trójmieście i mogę się cieszyć obecnością morza prawie codziennie. Po intensywnym dniu czy szczególnie trudnym tygodniu nic nie koi moich nerwów lepiej niż wizyta nad Bałtykiem i spacer po plaży. Nie wiem co lubię najbardziej: możliwość patrzenia daleko przed siebie na horyzont, zapadania się w piasku, patrzenia na przedziwne kolory kamieni wyrzuconych przez morze, robienia zdjęć pojedynczych już niestety łodzi rybackich czy po prostu słuchania rytmu wybijanego przez fale.

Bałtyk jest fascynujący o każdej porze roku, ale szczególnie lubię czas poza sezonem, bez tłumów, afer z parawanami i całej niestety dość kiczowatej letniej otoczki. Zabieram Was teraz na wycieczkę objazdową po moich ulubionych, najpiękniejszych plażach Trójmiasta i okolic. Zaznaczam, że w sezonie lub w długie weekendy część z tych plaż może być mocno oblężona.

Gdynia plaża miejska i Bulwar Nadmorski

Zacznę od mojej plaży „przydomowej”, ponieważ dojście do niej na piechotę zajmuje mi dokładnie 15 minut. Gdynia jest młodym miastem, prawa miejskie otrzymała w 1926 roku, co oznacza, że ma tylko dziewięćdziesiąt parę lat. Odkąd zaczęłam rozważać przeprowadzkę tutaj bardzo podobało mi się, że centrum miasta stanowi plaża miejska. Nie żaden rynek centralny, ale plaża i Bulwar Nadmorski. Tak jakbyśmy chcieli wysłać jasny komunikat, co jest ważne: Bałtyk, kontakt z naturą i relaks.

Plaża miejska w Gdyni ma wiele zalet: jest dość szeroka, można sobie zrobić długi spacer wspomnianym bulwarem nadmorskim, są tutaj niesamowite wschody słońca, czas spędzamy w towarzystwie łabędzi, które upodobały sobie ten kawałek brzegu (również dlatego, że są regularnie dokarmiane przez turystów). Poza tym na plaży znajdują się bary i restauracje. Można więc wypić kawę z widokiem na morze. Można też wieczorem jeśli jest ładna pogoda przyjść tutaj ze swoim prowiantem. Morze w tym miejscu jest dość płytkie i wygląda najczęściej jak jezioro. Najlepiej wybrać się tutaj wcześnie rano. Później szczególnie na bulwarze robi się tłoczno. Mieszkańcy Gdyni bardzo lubią to miejsce. Przyjeżdżają tutaj spacerować, biegać, jeździć na rolkach i na rowerze. Bez względu na liczbę ludzi atmosfera zawsze się sielska i spokojna.

Gdynia Orłowo

Chyba najromantyczniejsza, ze wszystkich plaż w Trójmieście, idealna na randkę. Orłowo już przed wojną było kurortem, do którego zjeżdżali kuracjusze (między innymi Stefan Żeromski). O uroku tego miejsca stanowi piękne połączenie spektakularnej przyrody i architektury. Znajduje się tutaj klif orłowski, niemal pionowe zbocze o wysokości w najwyższym punkcie ponad 40m nad poziomem wody. Klif cofa się co roku o około 1 m, a w 2018 roku część klifu zawaliła się, co mieszkańcy śledzili z przerażeniem. Na klif można wejść, roztacza się stąd przepiękna panorama. Kolejnym ważnym elementem plaży w Orłowie są drzewa i rośliny, które wchodzą na plażę. Szczególnie efektowanie prezentuje się ta plaża w kolorach jesieni.

Na plaży w Orłowie znajduje się również urocze drewniane molo o długości 180 metrów. Znajdziemy tutaj kilka przyjemnych miejsc na kawę, lody czy obiad. Przed wejściem na molo parkują foodtrucki.  Możemy się wybrać do Tawerny Orłowskiej lub do Domku Żeromskiego. Jeśli przejdziemy się na spacer w kierunku Sopotu po drodze w sezonie miniemy Scenę Letnią, na której odbywają się spektakle i pokazy filmów. Przez cały sezon na sąsiedniej plaży dostępnej dla psów możemy natomiast obserwować szalejące, szczęśliwe czworonogi. Byłam w Orłowie setki razy, ale ta plaża jest tak urocza, że nigdy się nie nudzi.   

Gdynia Redłowo

To plaża znajdująca się pomiędzy Bulwarem Nadmorskim, a Orłowem. Łatwo można ją połączyć w czasie spaceru z jedną z powyżej opisanych plaż. Dużym atutem Redłowa jest jego dziki charakter, las i zbocza wkraczają bardzo mocno na plażę, zostawiając kamienie czy konary, przez które czasem trzeba przeskoczyć. Dochodzi tutaj również stosunkowo mało słońca, dlatego plaża jest trochę bardziej mroczna. Redłowo pachnie ziemią, wilgotnością i lasem. Jeśli lubicie takie klimaty na pewno Wam się spodoba.

Gdynia Babie Doły

Jeśli powiedziałabym Wam, ze jedziemy odwiedzić plażę z ruinami Torpedowni i pozostałościami po wysadzonym molo to większość z Was, których zainteresowania nie obejmują militariów, pewnie nie zapałałaby wielkim entuzjazmem. W rzeczywistości plaża w Babich Dołach ma w sobie aurę tajemniczości. Na horyzoncie widać pozostałości budynku, w którym Hitlerowcy testowali wyprodukowane torpedy oraz stare drewniane pale oblepione mchem. Miejsce to upodobały sobie mewy.  Plaża jest bardzo fotogeniczna, dlatego często można tu spotkać Pary Młode w trakcie sesji ślubnych. Szałowo prezentuje się szczególnie o zachodzie słońca.  

Bulwar na Oksywiu

Nie wszyscy wiedzą, że w Gdyni znajdują się dwa bulwary – jeden Nadmorski w Centrum miasta, a drugi na Oksywiu, który jest de facto częścią pasa technicznego chroniącego brzeg. Bulwar na Oksywiu o długości 1,7 km został udostępniony spacerowiczom w 2015 roku. Nie ma tu jeszcze w zasadzie żadnej infrastruktury, ale tym lepiej, bo jest zdecydowanie mniej popularny i zatłoczony (poza weekendami nie ma tutaj prawie nikogo). Dostać się na bulwar możemy od strony Osady Rybackiej. W trakcie spaceru po bulwarze mijamy małą przystań z uroczymi kutrami rybackimi, na końcu bulwaru dochodzimy do ogrodzenia jednostek specjalnych – Formozy. Możemy też po zejściu na plażę pójść w przeciwną stronę, w kierunku Torpedowni. Ta część plaży jest również bardzo rzadko odwiedzana. Przechadzamy się w cieniu drzew, szukając najciekawszych kamieni.  Po drodze również spotkamy zaparkowane kutry rybackie.

Gdańsk – Wyspa Sobieszewska

Dla mnie absolutny numer jeden plaż w Gdańsku, oaza spokoju oddalona zaledwie o kilkanaście kilometrów od centrum miasta. Wyspa Sobieszewska żyje swoim własnym rytmem. Nie ma tutaj tłumów na plażach nawet w sezonie. Może dlatego, że pas plaży wzdłuż wyspy jest całkiem długi, może dlatego, że do części plaż trzeba dojść całkiem spory kawałek przez las, a może dlatego, że na części plaż nie ma żadnej infrastruktury atrakcyjnej dla najmłodszych plażowiczów.

Osobiście najbardziej lubię okolicę Rezerwatu Ptasi Raj, na zachodnim krańcu wyspy. Można tutaj dojechać zarówno samochodem jak i komunikacją miejską. Ptasi Raj to przede wszystkim królestwo ptaków, występuje ich na wyspie ponad 300 gatunków. Przed plażowaniem możemy przejść się po atrakcyjnej leśnej ścieżce dydaktycznej, obserwując roślinność, podziwiając widoki na Martwą Wisłę, jezioro Karaś i Jezioro Ptasi Raj. Później mamy do dyspozycji piękną szeroką plażę. Jedynym elementem psującym trochę efekt są budynki rafinerii na horyzoncie, dlatego proponuję patrzeć w stronę wschodu.

Mechelinki

Tym razem zapraszam Was do małej kaszubskiej wioski na północ od Gdyni. Mechelinki mają wszystko czego potrzeba do idealnego spaceru nad morzem: urocze drewniane molo, przystań rybacką i pięknie pozujące do zdjęć kutry (jeśli przyjechałybyście wcześnie rano można byłoby kupić świeżo złowioną rybę), piękny szlak wzdłuż plaży i wzdłuż Rezerwatu Przyrody Mechelińskie łąki oraz obłędne zachody słońca. Jeśli będziecie mieć więcej energii idąc na zachód wzdłuż plaży można dojść do opisanej poniżej Rewy.

Cypel w Rewie

Do Rewy przyznaję, że ciągnie mnie zawsze, gdy chcę zjeść dobrą rybę. Przy plaży możemy znaleźć działający cały rok Bar Nadmorski, gdzie zawsze jest tłok i serwują smaczne i spore rybne porcje. Po takiej uczcie warto ruszyć się na uczciwy spacer. Najprzyjemniejszym miejscem jest niedaleki Cypel Rewski, czyli pas piasku wchodzący w morze, który jest uroczo oblewany z dwóch stron przez fale. Cypel ma dla mnie bardzo medytacyjny klimat. Następnie możemy pójść albo w kierunku centrum Rewy wzdłuż plaży, mijając między innymi ogromny krzyż oraz Aleję Zasłużonych Ludzi Morza. Albo możemy wybrać się w przeciwnym kierunku, opisywanych powyżej Mechelinek. Cokolwiek wybierzemy relaks i przyjemność mamy gwarantowaną.

Jurata

Hel w trakcie sezonu omijam szerokim łukiem, ale poza sezonem to zupełnie inna sprawa. W poszukiwaniu spokoju i wyciszenia można bez końca włóczyć się po sennych helskich miasteczkach, gdzie wszystkie bary i restauracje są zamknięte na cztery spusty. Zanim jednak dojedziemy na Hel od strony Trójmiasta warto zatrzymać się na chwilę w Pucku. Zdradzę Wam jeden z moich największych gastro sekretów: koło mola w małej kawiarence Kafeterna Mistral robią moim zdaniem najlepsze gofry nad Bałtykiem. W tym wypadku nie warto się rozdrabniać, ale wziąć najbardziej wypasioną wersję z bitą śmietaną, owocami i kruszonką. Ich smak pozostanie na długo w Waszej pamięci. Nawet pisząc to jestem w stanie dokładnie odtworzyć to przyjemne wspomnienie. Tak posilone ruszamy dalej w stronę półwyspu.

Moim ulubionym miasteczkiem na Helu jest Jurata, która ma opinię snobistycznej. Może w sezonie jest w tym trochę prawdy, ale po sezonie ja zupełnie nie czuję tego klimatu. Plaża od strony Bałtyku jest ogromna, piasek ma piękny niemal biały kolor, często dość mocno wieje i morze jest wzburzone. Spacerujemy do woli, czując potęgę żywiołu. A jeśli potrzebujemy odmiany przeskakujemy na drugą stronę, do Zatoki Puckiej gdzie czeka na nas drewniane molo, piękne widoki i dużo spokojniejsza rzeczywistość.