
Gdzie zjeść w Gdańsku? – 12 moich sprawdzonych miejsc
Kiedy przeniosłam się do Trójmiasta bardzo ciekawe dla mnie było, że wielu mieszkańców identyfikowało się tylko z jednym z trzech miast (oczywiście najczęściej tym w którym mieszkali). Zdarzały się nawet sytuacje, że ktoś mieszkający w Gdyni latami nie bywał w Gdańsku i na odwrót. Zupełnie nie potrafiłam tego zrozumieć.
Przecież fizycznie te miasta nie są od siebie oddzielone. Wjeżdżasz na skrzyżowanie w Sopocie, a wyjeżdżasz w Gdańsku. Spacerujesz nad morzem albo w lesie i przekraczasz granicę miast, nawet o tym nie wiedząc. Taka jest rzeczywistość.
Po kilku latach mieszkania tutaj widzę to trochę inaczej i lepiej rozumiem. Widzę, że jest tendencja do tego, żeby koncentrować swoje działania wokół jakiegoś centrum i oswajać bardziej jakiś fragment rzeczywistości. Sprzyja to tworzeniu tożsamości lokalnej i określaniu tylko jednego z miast jako tego, które jest „moje”.
Mój był kiedyś Gdańsk. Teraz moja jest Gdynia. Tutaj jestem najwięcej. Ale jeśli już zdarza mi się ją opuszczać to między innymi w poszukiwaniu pysznego jedzenia. W wyprawach gastronomicznych na celowniku jest zdecydowanie Gdańsk. Powody są dwa. Po pierwsze z czasów dwuletniego mieszkania w Gdańsku mam zestaw swoich ulubionych sprawdzonych miejsc. Po drugie scena gastronomiczna jest tutaj bardzo dynamiczna, ciągle powstają nowe miejsca i za każdym razem można poczuć się jak odkrywca.
Dziś chciałabym podzielić się z Wami moimi ulubionymi gastromiejscówkami w Gdańsku, wielokrotnie sprawdzonymi, trzymającymi wysoki poziom. Znajdziecie w tym zestawieniu miejsca na różne okazje (kawę, śniadanie czy większy posiłek).
Piszę ten tekst w trakcie pandemii więc większość z miejsc działa aktualnie w formule na wynos/na dowóz. Będę jednak o nich i o ich klimacie pisać tak, jakby były otwarte w trybie normalnym, zaklinając rzeczywistość i wierząc, że wkrótce do tego trybu powrócimy. Zachęcam Was gorąco, żeby w trakcie wypadu do Trójmiasta odkrywać te smakowite gdańskie lokale!
Na kawę/coś słodkiego
Retro
Wyobraźcie sobie klimatyczną kawiarnię przedwojenną, drewniane stoliki, babcine obrusy, wygodne fotele i kanapy. Dodajcie do tego boskie wegańskie ciasta, cappuccino, które jest pyszne nawet w wersji bezkofeinowej i gorącą czekoladę. Temperatura podkręcona maksymalnie, tak, że szczególnie w zimie nigdy nie chciałabyś stąd wyjść. To właśnie jest Retro na Gdańskiej Starówce. Kawiarnia idealna na kameralne spotkania, ploteczki czy randkę. Jeśli chcesz zabrać część tej dobroci ze sobą warto zamówić jeden z wielu serników w słoiczkach albo kawałek ciasta gryczanego z sosem jagodowym.
Gdzie: Piwna 5/6, Gdańsk
Sztuka Wyboru
To miejsce instytucja znajdujące się w Gdańskim Garnizonie. Pod jednym dachem funkcjonuje tutaj kawiarnia, księgarnia, sklep a aktualnie również coworking. Wiele razy byłam tutaj na organizowanych prezentacjach podróżniczych, które przyciągały tłumy. Jedno z ulubionych miejsc do pracy zdalnej, spotkań projektowych czy spotkań spontanicznych. Piękna przestrzeń wypełniona piękną treścią.
Gdzie: Słowackiego 19, Gdańsk
Umam
Kto powiedział, że słodkości nie mogą być dziełem sztuki? Te z Umam są tak piękne, że czasem serce pęka, kiedy chcemy się w nie wgryźć. Ale trzeba się przełamać, bo noty za smak będą równie wysokie jak te za wartości estetyczne. Często połączenia smaków są zaskakujące, nowatorskie. Co powiedziałybyście na matchę z porzeczką albo mango z marakują? Wizyta w Umam to przygoda dla podniebienia. Miejsce na specjalną okazję, albo na dzień, kiedy potrzebujemy się estetycznie dopieścić.
Gdzie: Hemara 1, Gdańsk
Na śniadanie
Marmolada Chleb i Kawa
Chyba jedna z pierwszych śniadaniowni w Gdańsku, starsza siostra lokalu o tej samej nazwie w Gdyni, który opisywałam wcześniej tutaj. Znajduje się w Garnizonie. Można tutaj kupić różnego rodzaju zestawy śniadaniowe i lunchowe. Jeśli z jakiegoś powodu przyszłyście na śniadanie o trzeciej po południu: żaden problem – serwują je cały dzień. Wybór jest bardzo duży, można spełnić marzenie o rozpoczęciu dnia w stylu angielskim, francuskim czy nowojorskim. Lokal jest kameralny, jest duży wspólny stół, który może zaowocować nowymi znajomościami. Oprócz tego kilka przytulnych kącików, gdzie możecie kontemplować posiłek solo albo w dwójce.
Gdzie: Ul. Słonimskiego 5, Gdańsk
Na duży głód
Avocado Vegan Bistro
Mekką, do której ściągają wegetarianie i weganie z całego Gdańska są rejony ulicy Wajdeloty na Wrzeszczu. Znajdują się tutaj niedaleko siebie lokale Avocado Vegan Bistro, House of Seitan, Fukafe a także sklepy z wege żywnością Avocado Vegan Shop i Spożyvczak. Mój wybór najczęściej pada na Avocado Vegan Bistro. To niewielkie miejsce, które serwuje wegańskie wersje klasycznych polskich przysmaków, a także potrawy bardziej orientalne. Oferują też niezapomniane słodkości. Kiedy mam ochotę na idealnego wegeburgera jadę tutaj specjalnie z Gdyni. Tak jak wspomniałam lokal jest niewielki, dlatego czasem trzeba chwilę zaczekać na wolne miejsca i zdarza się dzielić stolik. Ale warto, bo wszystko jest świeże i domowe.
Gdzie: Wajdeloty 25, Gdańsk
Faloviec
Jeśli zależy wam na tym, żeby w trakcie posiłku pogadać sobie z waszą towarzyszką lub towarzyszem to nie wybierajcie tego miejsca. I bynajmniej nie dlatego, że nie jest tu przyjemnie, przytulnie i miło (bo jest). Ale musicie wiedzieć, że jak na stół wjedzie wegetariański kotlet schabowy to cała wasza uwaga zostanie skoncentrowana na nim i rozmowa pójdzie w zapomnienie. Jest duża szansa, że rzucicie się na tą i inne potrawy tak jakbyście właśnie zakończyły wielodniowy post.
Faloviec to miejsce serwujące kuchnię roślinną. Gotują pysznie, oferują klasyki i eksperymentują, serwują na wynos, pakują w słoiki i próżniowo. Nazwa lokalu nawiązuje do kultowego falowca, czyli najdłuższego bloku w Polsce, w którym Faloviec jest zlokalizowany.
Gdzie: Obrońców Wybrzeża 2, Gdańsk
Manna 68
Manna 68 zamyka tryptyk moich ulubionych wegetariańskich lokali w Gdańsku. Jest to bardziej restauracja niż bistro, ale wciąż przytulna i przede wszystkim kreatywna. W pewnym momencie stało się o niej głośno, ponieważ wpadła tutaj na kolację Greta Thunberg. To jedno z tych miejsc gdzie trzeba koniecznie zabrać każdą osobę, która twierdzi, że kuchnia wegetariańska jest nudna („co wy wegetarianie w ogóle jecie?”). Zestawienia składników i smaków są oryginalne, w wielu potrawach znajdziemy ciekawe roślinne zamienniki mięsa. Seitan udaje kaczkę, a kalafior wołowinę. Mój osobisty numer jeden tutaj to ramen.
Gdzie: Św Ducha 68, Gdańsk
Pobite Gary
Pamiętam jak pierwszy raz trafiłam do Pobitych Garów. Było to po jednym z koncertów Openera na śniadanie w wybitnie nieśniadaniowej godzinie. I niestety okazało się, że dania z karty śniadaniowej, które już zdążyły zdobyć moje serce nie są tak późno dostępne. Wiedziałam, że będę musiała wrócić. Na szczęście nagroda pocieszenia w postaci „Fish and chips” okazała się odkryciem miesiąca. Później wiele razy wracałam do Pobitych Garów w Oliwie i do ich nowej filii w Garnizonie. Format bistro, gdzie wszystko ma być smaczne jak u mamy jest tutaj realizowany perfekcyjnie. Znajdziecie dobry wybór dań mięsnych, rybnych i wegetariańskich.
Gdzie: Bitwy Oliwskiej 34, Gdańsk, Słowackiego 21, Gdańsk
Słony Spichlerz
To propozycja na jeden z tych dni, kiedy spotykacie się z przyjaciółmi i każdy ma ochotę i smak na coś innego. Słony Spichlerz to taki targ z różnymi restauracjami. Pod jednym dachem zgromadzono 9 lokali, które serwują kuchnie z różnych stron świata. Ty masz ochotę na pizzę, koleżanka na burgera, a kolega na japoński ramen. Żaden problem, wszystkie te potrzeby można zaspokoić w Słonym Spichlerzu. Sytuacja wygląda tak, że każdy składa zamówienie w wybranym miejscu, a następnie spotykacie się przy stole we wspólnych przestrzeniach. Wygodnie, smacznie i bezproblemowo. Szczególnie, że grają tutaj kulinarne szlagiery, które już zostały przetestowane i pozytywnie zweryfikowane w innych filiach lokali (obecne są między innymi Pasta Miasta czy Czerwony Piec – restauracje, które opisywałam już w tym wpisie o Gdyni). Dodatkowym atutem jest pierwszoligowy widok na Żuraw i Gdańską Starówkę.
Gdzie: Chmielna 10-25, Gdańsk
Mandu
Trochę trudno się przyznać, ale są takie miejsca, gdzie zabieram wszystkich nowych i starych znajomych (szczególnie tych z zagranicy), którzy odwiedzają Trójmiasto i chcieliby poznać je turystycznie. W programie są klasyki: Stare Miasto w Gdańsku, Molo w Sopocie czy Klif w Orłowie. I są też obowiązkowo pierogi w Mandu. To miejsce wyniosło sztukę robienia pierogów na wyższy poziom. Przede wszystkim można obserwować cały proces, ponieważ pierogi są lepione na naszych oczach.
Można wybrać spośród klasyków takich jak ruskie, z kapustą czy z mięsem. Są opcje na słodko, są opcje drożdżowe, opcje z różnych stron świata, są opcje nieoczywiste i eksperymentalne (np. z marchewką i masłem orzechowym czy z łososiem). Jest też bardzo ciekawy projekt „Pierogi Mistrzów”, gdzie przepisy są komponowane przez najlepszych kucharzy w Polsce. Mój sentyment do tego miejsca jest tak duży, że w tym roku pierogi z Mandu gościły również na moim wigilijnym stole. Mandu ma dwie lokalizacje: jedną w okolicy Starego Miasta, a drugą w Oliwie.
Gdzie: Kaprów 19D, Gdańsk, Elżbietańska 4/8, Gdańsk
A la française
To miejsce dla frankofilek takich jak ja, prowadzone przez Polkę i Francuza i serwujące najprawdziwsze francuskie specjały. Nie można wyjść stąd nie próbując zupy cebulowej, prawdziwych bretońskich Galettes czy Crêpe Suzette. W bistro znajduje się również witrynka i można kupić wspaniałe francuskie sery (pamiętajcie, żeby odpowiednio przechowywać je w lodówce, żeby nie oddały swojego zapachu całemu wnętrzu), wina, cydry i bagietki.
Kuchnia i restauracje francuskie nie jest w Polsce szczególnie popularne, mam wrażenie, że kojarzą się z takim przekombinowaniem, oł eł i bułka przez bibułkę. Niesłusznie! A la française to miejsce przytulne, domowe. Kuchnia bazuje na dobrej jakości składnikach i sprawdzonych swojskich przepisach. Kto powiedział, że w trakcie wypadu do Gdańska nie można zahaczyć o Bretanię.
Gdzie: Spichrzowa 24/1 ( wejście od ulicy Stągiewnej 9 w pasażu ), Gdańsk
Pueblo
Kolejne zaproszenie w podróż na talerzu. Tym razem będziemy się delektować kuchnią teksańsko-meksykańską. Pueblo, czyli w tłumaczeniu z hiszpańskiego po prostu wioska to lokal, który ma dwie filie – jedną w Gdańsku, drugą w Gdyni. To propozycja na naprawdę solidną fiestę, porcje spokojnie można współdzielić i nikt nie wyjdzie stąd głodny. Przy wyborze może nam się trochę zakręcić w głowie, bo lista propozycji jest długa (na czele z quesadillas, nachos, tacos czy burritos). Króluje mięso, chociaż dostępne są też wersje wege i wegan. Jako dodatek perfekcyjnie komponuje się margarita. To miejsce, jego wystrój i smaki są jak plaster na nasz wymęczony szarością jesienno-zimowy nastrój.
Gdzie: Kołodziejska 4, Gdańsk

