Ameryka,  Gwadelupa,  Wyjazdy

Co oprócz plażowania robić na Gwadelupie?

Zapewne decydując się na podróż po Karaibach w pierwszej kolejności myślimy o oceanie na wyciągnięcie ręki i o wspaniałych plażach. Najpiękniejsze plaże Gwadelupy opisałam dla Was w poprzednim wpisie. Krzywdzące byłoby jednak stwierdzenie, że wyspa nie ma nic innego do zaoferowania oprócz błogiego relaksu na plaży. Zapierająca dech w piersiach przyroda, niezwykłe tradycje, codzienne życie mieszkańców: tego wszystkiego warto doświadczyć w trakcie waszego pobytu na Gwadelupie.

Dla miłośniczek przyrody

Zachodnia część wyspy – Basse-Terre to część wulkaniczna, dzika, zielona, w znacznej mierze porośnięta pierwotnym lasem i zdecydowanie mniej turystyczna. Największą atrakcją jest tutaj Parc national de la Guadeloupe na czele z najwyższym szczytem Gwadelupy – aktywnym wulkanem Le Soufrière.

Wulkan wznosi się na wysokość  1467 m. Niestety rzadko wjeżdżając na Basse-Terre mamy możliwość zobaczyć jego wierzchołek. Ze względu na deszcz padający tutaj przez ponad 300 dni w roku szczyt najczęściej jest spowity chmurami.  Ostatnia erupcja wulkanu miała miejsce w latach 70-tych, a aktualna jego działalność jest skrupulatnie monitorowana.

Na wulkan prowadzi dość wymagający szlak turystyczny, wspinaczka na szczyt zgodnie z opisem trwa około 2 godzin. Utrudnieniem często jest pogoda, która i mnie kilka razy pokrzyżowała plan zdobycia wulkanu. Finalnie niestety nie udało mi się na niego wejść, ale wszystkie osoby, które dotarły na szczyt gorąco rekomendowały tą trasę, przede wszystkim ze względu na piękne widoki po drodze i z samego szczytu (jeśli tylko nie ma chmur).

W Parku Narodowym Gwadelupy jest wytyczonych wiele tras trekkingowych o różnym poziomie trudności. Kolejnym miejscem, które z pewnością warto odwiedzić są trzy wodospady  Carbet. Wodospady robią ogromne wrażenie, dwa z nich mają wysokość ponad 100 m. Są do nich wytyczone szlaki turystyczne. Najłatwiej dostać się do wodospadu nr 2. Już po 20 minutowym spacerze w lesie tropikalnym możemy cieszyć się spektakularnym widokiem. Wejścia na dwa pozostałe wodospady (1 i 3) wymagają dość dobrej kondycji i doświadczenia.

Wycieczkę do wodospadów warto połączyć z odwiedzeniem i kąpielą w Bassin Paradis, naturalnym basenie utworzonym na rzece. Woda w porównaniu z oceanem jest dość rześka, ale szybko można się do tego przyzwyczaić, szczególnie, że okoliczności przyrody wokół są bajkowe. Do naturalnego basenu wpada też mały wodospad. Bassin Paradis jest dość popularny, ale w parku narodowym znajduje się wiele naturalnych basenów, którymi często możemy się cieszyć w samotności.  

Spektakularna przyroda czeka na nas nie tylko na Basse-Terre, ale także na bardziej popularnej Grand Terre. Z pewnością nie można pominąć dwóch największych atrakcji. O jednej z nich wspominałam już we wpisie o najpiękniejszych plażach. Jest nią najbardziej wysunięty na wschód kraniec wyspy Pointe de Chateaux. Pointe de Chateaux to klif z którego roztacza się wspaniały widok na otaczające go formacje skalne i na ocean. Samochód możemy zostawić na ogólnodostępnym parkingu (miejsce leży około 10 km od Saint-François). Stamtąd prowadzi ścieżka na główny klif i na mniejsze okoliczne wzniesienia. Widok zapiera dech w piersiach. Po zejściu możemy sobie zrobić piknik na plaży poniżej (Anse des châteaux), ale należy pamiętać, że jest tam dość wietrznie i pod żadnym pozorem nie można wchodzić do wody (skały i niebezpieczne prądy).

Kolejnym miejscem również z klifami w roli głównej jest szlak la trace des Douaniers, 8 kilometrowy odcinek ciągnący się głównie wzdłuż spektakularnych wzniesień nad oceanem. Szlak znajduje się w północnowschodniej części wyspy, możemy tutaj również wygodnie zaparkować samochód. Ruszając na szlak miniemy Plage de la Porte d’Enfer, urokliwą zatoczkę gdzie można się wykąpać, ale także zrobić sobie piknik w drodze powrotnej. Przejście całego szlaku tam i z powrotem zajmuje około 3 godzin. Polecam nie robić tego w pełnym słońcu, ponieważ wiele miejsc jest odsłoniętych. Po drodze czeka nas wiele postojów na robienie zdjęć wspaniałych widoków, chociażby Trou de Madame Coco i Pointe du Souffleur. Surowy krajobraz skał i klifów łączy się tutaj harmonijnie z soczystą zielenią.

Na zakończenie wątku przyrodniczego zachęcam Was do odwiedzenia ogrodu botanicznego w Deshaies. Ogród jest przepięknie położony na wzgórzach, z wielu miejsc roztacza się wspaniały widok na ocean. Ale oczywiście głównymi gwiazdami są tutaj rośliny i zwierzęta. Na terenie ogrodu zgromadzono imponującą liczbę ponad 2000 gatunków tropikalnych roślin, kwiatów i drzew. Przemierzając prawie 1,5 kilometrową trasę wewnątrz bajkowego ogrodu, jesteśmy prowadzeni za rękę wśród 15 tematycznie ułożonych obszarów. Na mnie największe wrażenie zrobiła część dedykowana flamingom, gdzie z bliska można było przyglądać się tym oryginalnym ptakom. Możliwość kontaktu z nimi była magiczna i abstrakcyjna. Mogłabym godzinami stać tam i obserwować jak się poruszają, jak wydają dźwięki. Szkoda, że aktualnie nie można ich już spotkać na Gwadelupie na wolności.   

Dla miłośniczek kuchni

Kubek prawdziwego ciemnego kakao ma moc przenoszenia mnie w czasie do lat dzieciństwa. Kakao intensywnie pachnie, wspaniale smakuje i lekko pobudza. Jest to z pewnością napój magiczny. Dlatego nie mogłabym sobie odmówić wizyty w Maison de Cacao na Basse-Terre. Jest to dom-muzeum kakao, w którym można zapoznać się z historią i sposobem uprawy kakaowca, procesem produkcji kakao i czekolady oraz spróbować prawdziwego gorącego trunku.

Na początku do naszej dyspozycji jest wystawa w ogrodzie, gdzie spacerujemy wśród różnych gatunków drzew kakaowca. Następnie z przewodnikiem zgłębiamy tajniki produkcji kakao. Na każdym etapie mamy możliwość degustacji. Oczywiście w trakcie wizyty szybko okazuje się, że to co w Europie podajemy i uważamy za prawdziwe gorące kakao nie ma wiele wspólnego z oryginałem. W oryginalnym przepisie nie ma mowy o mleku i cukrze, kakao jest wolno gotowane w wodzie. Taka wersja zachowuje większość jego właściwości zdrowotnych i jest bardzo aromatyczna.

Kakao było zawsze częścią tak zwanego ogrodu kreolskiego. Taki ogród składał się z trzech części: roślin, które służyły do jedzenie, roślin leczniczych oraz roślin uprawianych, żeby dawały przyjemność. Kakaowiec był uprawiany głównie w ramach dwóch ostatnich kategorii. Ponieważ byłam jedyną osobą zainteresowaną oprowadzaniem w języku angielskim przemiła przewodniczka odpowiadała na moje niezliczone pytania często daleko odbiegające od kwestii związanych z kakao (emigracja, sytuacja kobiet, małżeństwa etc.). Wyszłam nakarmiona w sensie fizycznym i wiedzowym, z odpowiednim zapasem surowego kakao i czekolady z gałką muszkatołową.

Szczerze mówiąc przyjeżdżając na Gwadelupę liczyłam, że będę się zaopatrywać głównie na lokalnych targach. Liczyłam na to, że na tropikalnej wyspie stragany będą pełne tropikalnych warzyw i owoców, i kramików z lokalną kuchnią. Sytuacja, którą zastałam trochę mnie rozczarowała. Wynika ona jednak z historii wyspy, na której przeważały i przeważają uprawy monokulturowe, a wiele produktów spożywczych jest sprowadzana z Francji oraz z innych krajów Ameryki Środkowej i Południowej.

Targi, które są organizowane głównie w bardziej obleganych przez turystów miejscowościach (Saint Anne, Saint Francois) warto odwiedzić, ale mając świadomość, że są to atrakcje szyte głównie pod turystów. Są tam stragany z rumem, lokalnymi przyprawami, biżuterią oraz odzieżą. Najbardziej znany market znajduje się na plaży miejskiej w Saint Anne. Lokalni mieszkańcy raczej się tam nie zaopatrują. Natomiast w wielu miejscach wyspy znajdują się pojedyncze sklepy z warzywami i owocami, które warto odwiedzać wybierając szczególnie owoce i warzywa uprawiane lokalnie (banany, melony, ananasy, awokado oraz ogórki).

O zwiedzaniu destylarni rumu wspominałam już we wpisie o Marie Galante (która jest stolicą produkcji wysokogatunkowego rumu na Gwadelupie). Ale również na głównych wyspach można odwiedzić jedną z destylarni i skorzystać z darmowych degustacji. Między innymi w Distillerie Reimonenq można odwiedzić założone w 1990 roku Muzeum Rumu. Sama niestety nie odwiedzałam tego miejsca – opinie o nim są podzielone, od entuzjastycznych (dużo informacji, również po angielsku, bardzo dobra degustacja) do bardzo negatywnych. Innym bardzo znanym miejscem jest destylarnia rumu Bologne. To jeden z najbardziej popularnych producentów, w supermarkecie półki wręcz uginają się pod ciężarem ich wyrobów. W siedzibie firmy można dołączyć do oprowadzania po destylarni, ogrodach i uprawach trzciny cukrowej zwieńczonego oczywiście degustacją. Obie wspomniane destylarnie znajdują się na Basse-Terre.

Dla entuzjastek historii, tradycji i kultury

Jednym z elementów tożsamości kreolskiej są bębny Ka i muzyka Gwo ka, której można posłuchać na koncertach.  Zwykle koncerty to bardzo długie, wielogodzinne sesje, gdzie muzycy, wykonawcy i tancerze zmieniają się jak w kalejdoskopie. Podstawę muzyki stanowi rytm wybijany na dużych bębnach. Istnieje 7 wzorów rytmicznych na których buduje się kolejne improwizacje.

Gwo ka ma swoje źródło w muzyce i piosenkach niewolników przymusowo przewiezionych tutaj z różnych części Afryki. Bębny towarzyszyły sobotnim spotkaniom i tańcom na plantacjach (gdy bębny były zakazane zastąpił je rodzaj śpiewu). Koncertów Gwo ka możemy posłuchać w wybrane wieczory w barach, między innymi w Saint Francois. Występy są bardzo żywiołowe, bardzo często spontanicznie dołącza do gry sąsiad, który właśnie przechodził, ktoś z publiczności wstaje i zaczyna tańczyć. Jest to moim zdaniem jedno z najbardziej prawdziwych doświadczeń, gdzie można poczuć historię, klimat i ducha Gwadelupy.  

Kolejnym ciekawym elementem kultury kreolskiej na Gwadelupie są tradycyjne domy. Aktualnie architektura, szczególnie w miejscowościach bardziej turystycznych, jest niestety bardzo eklektyczna (czytaj mało spójna). Wielkie betonowe hotele sąsiadują z tradycyjnymi domami i z apartamentowcami w stylu europejskim.  Jednak w wielu miejscowościach poza głównym szlakiem turystycznym przeważają domy kreolskie. Są to zazwyczaj niewielkie, parterowe konstrukcje z płaskimi dachami.  Wyróżnia je często bardzo żywa kolorystyka (różne odcienie niebieskiego, zieleni, czerwieni). Poza tym charakterystycznym elementem są często szerokie, zadaszone werandy oraz różne drewniane zdobienia, ornamenty i okiennice. Domy wyglądają dość „karnawałowo” szczególnie jeśli połączymy je z tropikalną roślinnością wokół. Aby je podziwiać moim zdaniem warto wybrać się w głąb wyspy Grand Terre. W małych miejscowościach domy są pięknie utrzymane, mają fantazyjne kolory i zadbane ogrody. Niestety w większych miastach wiele domów kreolskich jest opuszczonych, a zachłanna tropikalna przyroda wdziera się do środka.

Żeby poznać i lepiej zrozumieć historię i tradycje Gwadelupy można wybrać się do prywatnego muzeum w Le Gosier (Museum costumes and traditions). Zgromadzona tutaj kolekcja obejmuje między innymi tradycyjne stroje z różnych epok. Na szczególną uwagę zasługują damskie suknie w stylu kreolskim: połączenie tradycyjnych krojów europejskich z afrykańskimi wzorami i nakryciami głowy.

Zebrana kolekcja prezentuje również przedmioty domowego użytku, a także zainscenizowane pomieszczenia szkoły czy domu kreolskiego. Po całości oprowadza właścicielka. Przytacza przy tym mnóstwo historii, tak abyśmy mogły lepiej zrozumieć na co patrzymy. Muzeum nie jest zbyt nowoczesne i widać, że wiele eksponatów nadgryzł już ząb czasu, ale mimo tego warto się tam wybrać, żeby dowiedzieć się więcej o wyspie i wesprzeć właścicieli pasjonatów, którzy od dziesiątek lat budowali tą kolekcję. 

Propozycje dotyczące historii, tradycji i kultury zamyka Mémorial ACTe znajdujące się w Poite-a-Pitre muzeum i centrum pamięci niewolnictwa i handlu niewolnikami. W muzeum w ramach kolekcji stałej możemy się zapoznać z historią Gwadelupy przed przybyciem na wyspę Kolumba. Następnie przechodzimy przez mroczny okres niewolnictwa, a później abolicji. Kończymy niestety pesymistycznie informacjami na temat aktualnej sytuacji dotyczącej handlu ludźmi na świecie.

Wystawa jest multimedialna, obszerna i bardzo poruszająca. Zdjęciom i opisom historycznym towarzyszą dzieła artystów odnoszące się bezpośrednio do tego tematu.  Myślę, że bez wizyty w tym muzeum nie można zrozumieć współczesnej Gwadelupy. Dodatkowym atutem muzeum jest spektakularny nowoczesny budynek, usytuowany bezpośrednio nad wodą (jego budowa ze względu na niebotyczne koszty budziła duże kontrowersje). W Mémorial ACTe odbywają się również wystawy czasowe i koncerty.